Siła Prawdy
Stanisław Kulon – artysta rzeźbiarz, snycerz (jak sam obecnie chce, aby o nim mówiono), emerytowany już dzisiaj Profesor na Wydziale Rzeźby warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, asystent w pracowni prof. Ludwiki Nitschowej, absolwent ASP w Warszawie, uczeń Antoniego Kenara w zakopiańskim Liceum Technik Plastycznych, wychowanek Domu Dziecka w Gdańsku i radzieckich diet-domów, dziecko dziewięcioosobowej rodziny wywiezionej pod Ural, urodził się w 1930 roku w Sobiesku, w małej wsi leżącej na wschodnich kresach przedwojennej Polski.
Nawet, jeżeli od razu sobie tego nie uświadamiamy, to momentowi narodzin człowieka zawsze towarzyszy pytanie o jego przyszły los i powód jego istnienia. Kiedy urodzi się człowiek nadwrażliwy, chłonący mocniej i ponadprzeciętnie pełniej otaczającą rzeczywistość bywa, że jego życie staje się formą realizacji osobistego zobowiązania wobec otrzymanego niegdyś talentu. W swojej twórczości do tak rozumianego zobowiązania Stanisław Kulon dodaje jeszcze dług zaciągnięty wobec ludzi i ludzkich zachowań, mających swe źródła w odwiecznej współobecności dobra ze złem. Dzieciństwo Kulona poza krótkim, wczesnym okresem przypadło na czas wojny z jej tułaczo-sierocym obliczem, doświadczanym pełnią wrażliwości dziecka, przyszłego artysty i pedagoga. Traumatyczne przeżycia związane z nocną wywózką, śmiercią części rodzeństwa, rodziców oraz trudami życia na nieludzkiej ziemi na stałe ukształtowały moralny kręgosłup przyszłego twórcy tak przejmujących dzieł jak „Matka Courage”, „Człowiek z drewna” czy „Droga Krzyżowa”. Myślę, że poza atmosferą kołodziejskiego warsztatu ojca oraz późniejszym entuzjazmem Antoniego Kenara wobec kultury ludowej Podhala, to właśnie obserwowana codziennie niewolnicza praca zesłańców przy wyrębie i obróbce drewna w uralskich lasach zadecydowała o wyborze tego materiału jako podstawowego źródła artystycznej ekspresji.
Zgłębi lasu, w tej absolutnej, zamarzniętej, głuchej przestrzeni słychać było ciągle dramatyczne trzaskanie pękających sosen – pisze w swojej książce „Z ziemi polskiej do Polski” Stanisław Kulon.
Dużym szczęściem wobec wcześniejszych doświadczeń było spotkanie i pięcioletni kontakt z artystyczno-pedagogiczną osobowością Antoniego Kenara i klasą, w której obok Stanisława Kulona uczyli się także Antoni Rząsa i Władysław Hasior.
I wreszcie doczekaliśmy się. Zobaczyliśmy Antoniego Kenara, gdy przyszedł w odwiedziny do naszej klasy. Był wysoki i szczupły, o kościstej ogorzałej twarzy. Był bardzo sympatyczny. Od razu wzbudził w nas ogromne zaufanie, podbił nasze serca swoją prostotą oraz przemiłym i pełnym ciepła uśmiechem- wspomina dalej Stanisław Kulon.
Tradycja polskiej rzeźby drewnianej sięgająca swoimi korzeniami kultury pierwszych Słowian, średniowiecznej sztuki sakralnej, niezwykłej osobowości Wita Stwosza, ognistego baroku Jerzego Pinzla oraz sztuki ludowej, za sprawą wrażliwości Antoniego Kenara i jego wybitnych uczniów zaowocowała w tradycji zakopiańskiej szkoły (dawniej Szkoły Przemysłu Drzewnego) pewnego rodzaju etosem drewna i kultem jego żywej materii, który nie ma nigdzie swojego odpowiednika. Ostateczny wpływ na ukształtowanie się osobowości artystycznej Stanisława Kulona miała Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie i studia na Wydziale Rzeźby najpierw w pracowni prof. Ludwiki Nitschowej a później prof. Mariana Wnuka, gdzie w 1958 roku zrealizował pracę dyplomową. Swój artystyczny debiut miał jednak trzy lata wcześniej, również w Warszawie, na Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki „Arsenał”.
Sztuka Kulona od samego początku jest ściśle związana z jego biografią i przechowaną z pietyzmem pamięcią własnego rodowodu. Z tej perspektywy, perspektywy zapamiętanej przeszłości jest także wrażliwą reakcją na rzeczy dziejące się wokół, tu i teraz. Dzisiaj w pejzażu kultury polskiej przełomu wieków, w czasach, gdy tak wielu dorosłych ludzi kontynuując dziecięce zabawy w doktora, policjanta czy mamę i tatę, bez żadnej odpowiedzialności bawi się w sztukę i bycie artystą, Stanisław Kulon pozostaje twórcą prawdziwym, autentycznym snycerskim mistrzem i klasykiem polskiej rzeźby współczesnej.
Pierwsze spotkanie Człowieka z Drzewem zaowocowało poznaniem Dobra i Zła, było także początkiem nieustającej ilości wyborów przez Człowieka dokonywanych. Dla artysty, a dla rzeźbiarza szczególnie, materia przez którą się wypowiada, jej struktura i charakter są niezwykle ważne. Określonego rodzaju wrażliwości wymaga miękka, poddająca się woli twórcy glina, stawiający opór chłodny kamień, czy wreszcie onieśmielający swoim kształtem napotkany pień drzewa. Stanisław Kulon wybrał drewno, chociaż znając niektóre koleje jego życia mógłbym powiedzieć, że to drzewa wybrały Kulona. […]
[Profesor] w zaciszu własnej pracowni prowadzi nieustający dialog z wybranym przez siebie tworzywem, traktując je zawsze jako równorzędnego partnera, dostrzegając w każdym pniu drzewa indywidualne cechy i niepowtarzalną wartość. Sęki, pęknięcia, słoje czy struktura drewna stają się elementami plastycznego języka wykorzystywanego niemal do końca. Kiedy jest to konieczne, Kulon uzupełnia jednak zastaną naturę, domontowuje w mistrzowski sposób brakujące elementy, mimowolnie wciągając widza w przygodę odkrywania takich zabiegów.
Ważnym środkiem wyrazu w rzeźbach tego artysty [jest] kolor używany subtelnie, wpisany w naturę przetwarzanej materii i dopowiada formę stanowiąc z nią zawsze integralną jedność.